Szukaj na tym blogu

Obserwatorzy

Design thinking. Część druga

O historii i metodzie design thinking pisałam tutaj W tym tekście chciałabym się z Wami podzielić pomysłem na wykorzystanie myślenia projektowego na lekcji. Postanowiłam użyć tej metody przy pracy nad lekturą "Kamienie na szaniec" A. Kamińskiego.




Etap 1
Podstawową sprawą, która trzeba sobie uzmysłowić, pracując metoda design thinking w szkole państwowej, są ograniczenia. Trudności wynikają przede wszystkim z zasad organizacyjnych panujących w instytucji. Już na początku zderzamy się z problemem różnorodnego zespołu projektowego. Nie oszukujmy się - uczniowie, którzy 3 lata spędzają w jednej klasie, są w tym samym wieku, mają podobne doświadczenia, znają się jak łyse konie - nie stworzą interdyscyplinarnego zespołu zadaniowego. Polska szkoła nie przewidziała możliwości mieszania roczników, wymiany osób w klasach, tworzenia zespołów międzyklasowych, które mogłyby realizować projekty w czasie lekcji. Tak więc jesteśmy skazani na grupy klasowe i jedyne, co możemy zrobić, to tak dobrać zespoły, żeby pracowały ze sobą te osoby, które najsłabiej się znają i nie mają wspólnych pasji.
Kolejnym problemem jest czas. Czas pracy mamy pocięty na 45 minutowe kawałki. Nikogo nie interesuje, że zespół pracuje właśnie nad czymś, co dobrze byłoby dokończyć. Niestety. Trzeba się pakować i biec na biologię. Nie jest to najlepsze dla metody myślenia projektowego...

Etap 2
Poświęciłam  lekcje na przedstawienie samej metody. Wiedziałam, że uczniowie przyzwyczajeni do schematu zadanie - efekt, będą mieli problemy z pracą tą metodą. Tak więc jedną lekcję poświęciliśmy na poznawanie historii design thinking, analizowanie przykładowych rozwiązań wypracowanych tą metodyką oraz na zauważenie, czym różni się myślenie projektowe od innych sposobów rozwiązywania problemów. Uczniowie nie spotkali się wcześniej z tą formułą pracy. Bardzo ich zainteresował fakt, że jest to metoda, którą wykorzystują duże firmy - od początku poznawali więc coś, co jest praktycznie wykorzystywane i może im się przydać w życiu zawodowym.
Etap 3 
Po zapoznaniu się z zasadami pracy metodą design thinking poprosiłam uczniów, by podzielili się na zespoły projektowe. Ciekawe było to, że podział ten był zupełnie inny niż zazwyczaj. Młodzież starała się tak dobrać grupy, żeby faktycznie były one możliwie zróżnicowane, interdyscyplinarne, niejednorodne.
Wszyscy uczniowie otrzymali to samo zadanie - mieli stworzyć w oparciu o treść "Kamieni na szaniec" gazetę wydawaną przez Polskie Państwo Podziemne. Trudność polegała na tym, że każdy zespół wylosował odbiorcę swojej publikacji.
Tak więc grupy pracowały nad gazetami skierowanymi do:
  • emigrantów przebywających od 20 lat poza krajem (w Australii);
  • dzieci;
  • kobiet;
  • kolaborantów;
  • niemieckich cywilów mieszkających w Polsce;
Etap 4

Zespoły musiały opisać personę, czyli zebrać jak najwięcej informacji i stworzyć model odbiorcy swojej gazety. Uczniowie musieli wejść w skórę swojej persony, zrozumieć, jaka ma ona wiedzę o świecie, o wojnie, jaki prezentuje światopogląd, jakie są motywy jej działania, jakimi wartościami się kieruje. Zadanie, na pierwszy rzut oka banalne, okazało się bardzo trudne i wymagające. Przede wszystkim już sama empatyzacja, wyjście poza swój sposób postrzegania świata, stanowiły dla uczniów wyzwanie. Ponadto musieli oni poznać realia życia ludzi w czasie wojny i pochylić się nad specyfiką poszczególnych grup. Przecież dzieci w latach 40. XX wieku były inaczej wychowywane niż dziś, a kobiety żyły w innych realiach społecznych. Cywile niemieccy postrzegali chłopaków z Małego Sabotażu przez pryzmat propagandy niemieckiej, a emigranci żyli z daleka od kraju i nie mieli pełnej wiedzy o tym, co się tutaj dzieje. Uczniowie musieli skorzystać z wielu źródeł i poszukać  informacji o tamtych czasach, a także postawić się na miejscu swoich odbiorców, zrozumieć ich, poznać zainteresowania. 
Na etapie empatyzacji posługiwaliśmy się metodą persony oraz ścieżką wartości. 

Etap 5
To niezwykle ciekawa faza, gdyż to właśnie tutaj pojawiają się problemy, które należy rozwiązać, aby w pełni wykonać zadanie. Najlepiej były one widoczne w grupie, która tworzyła gazetę dla cywilów niemieckich. Uczniowie dość szybko zorientowali się, że trudno im będzie przekazać Niemcowi informacje w duchu Polskiego Państwa Podziemnego. Pojawił się problem - jak sprawić, żeby odbiorca gazety poznał perspektywę Polaków, ba! zainteresował się nią. 

Inny zespół natrafił na problem, jak tematykę walki, wojny, konspiracji, która raczej dotyczy mężczyzn, przedstawić w prasie kobiecej?
Grupa pracująca nad prasą dla dzieci od razu zwróciła uwagę, na trudność w dotarciu do odbiorcy, bo przecież w czasie wojny, gdy sytuacja ekonomiczna nie jest najlepsza, nikt nie będzie kupował gazety dziecku. 
Sformułowanie problemów było bardzo ważnym etapem pracy. Okazało się bowiem, że zadanie wcale nie jest takie proste, jak się na początku wydawało i trzeba wymyślić sporo kreatywnych rozwiązań, aby powstała gazeta, która rzeczywiście dotrze do określonego odbiorcy.
Etap 6
Nadszedł czas generowania pomysłów, czyli  burzy mózgów. Nieoczekiwanie także tu pojawił się problem - okazało się, że uczestnicy zajęć nie potrafią stosować tej popularnej metody, gdyż na lekcjach rzadko pracuje się nią w sposób klasyczny. Przeważnie już na etapie podawania pomysłów są one wstępnie weryfikowane. Uczniowie mieli ogromny problem z tym, aby nie oceniać rozwiązań od razu, tylko po prostu je zapisywać. Wciąż słyszałam, że coś tam jest głupie albo, że na pewno się nie przyda. Dużo energii kosztowało mnie przekonanie uczniów, żeby pisali WSZYSTKO, co im przychodzi do głowy, nawet, jeśli wydaje się to zupełnie "od czapy".

Kiedy udało się wyciszyć krytyczne myślenie, okazało się, że wśród wygenerowanych rozwiązań pojawiło się wiele pomysłów, które chociaż niewykorzystane w realizacji zadania lekcyjnego, na pewno przydałyby się w realnym świecie. Grupa tworząca gazetę dziecięcą wymyśliła, iż ich tygodnik powinien być bezpłatnym dodatkiem do prasy dla dorosłych, co pozwoli ominąć problem dotarcia do odbiorcy (rodzic w czasie wojny nie wyda pieniędzy na  gazetę dla dziecka, ale ciekawy wieści z frontu kupi normalną prasę). 
Uczniowie dostrzegli też, że niektóre pomysły, które wydawały im się głupie, okazały się strzałem w dziesiątkę. Czy ma sens wydawanie przez Polskę Podziemną gazety w szacie graficznej niemieckiej prasy propagandowej? Okazuje się, że tak, jeśli chcemy dotrzeć do niemieckiego cywila. Raczej nie sięgnie on po gazetę w "kotwicą".
Faza generowania pomysłów była dla wszystkich ciekawym doświadczeniem. Pomogła nie tylko znaleźć rozwiązania konkretnych problemów, ale też mocno zwróciła uwagę uczniów na konieczność odpowiedniego redagowania tekstów, doboru tematów do poszczególnych gazet, zmiany perspektywy opisu wydarzeń.
Etap 7
Nadszedł czas na samodzielną pracę zespołów, czyli przygotowanie prototypów w programie do tworzenia biuletynów (scribus). Uczniowie musieli wziąć pod uwagę wszystkie wypracowane dotychczas elementy i stworzyć gazetę, która odpowiadać będzie odbiorcy, ominie zauważone trudności i w której zastosowane zostaną wymyślone rozwiązania. 
To był najtrudniejszy etap pracy. Aby spełnić te wszystkie warunki, uczniowie musieli ze sobą ściśle współpracować, wymieniać się informacjami, wspomagać się w grupie, podzielić się zadaniami. Korzystali też z konsultacji z nauczycielem. Ogromnym wyzwaniem było dla nich tworzenie tekstów z tak dużym ukierunkowaniem na odbiorcę. Mieli problemy z doborem faktów, z ich interpretacją w zależności od efektu, który zamierzali osiągnąć. 
Na ten etap powinno się poświęcić dużo czasu, którego jednak w naszym systemie edukacji nie ma. Warto byłoby tu pracować indywidualnie z każdą osobą i każdym zespołem nad redagowaniem poszczególnych artykułów, stosowaniem form dziennikarskich i dostosowywaniem treści do odbiorcy. Mam świadomość, że nie daliśmy rady dopracować tego elementu i teksty zamieszczone w gazetach nie są doskonałe. Dla mnie jednak ważniejsza była praca metodą design thinking niż efekt.

Uczniowie zamieścili swoje prototypy na Padlecie  i rozpoczęliśmy testowanie. Przede wszystkim wysłałam do każdej grupy informację zwrotną dotyczącą tego, co jest ciekawe, a nad czym byłoby warto jeszcze popracować. Uczniowie mogli także udzielać takiej informacji sobie nawzajem, prosić o opinie kolegów z innych klas, nauczycieli. Każdy zespół dowiedział się w ten sposób, co powinien dopracować, co się odbiorcom podoba, a co nie. 
Na tym etapie zespoły mogły zdecydować, czy chcą wykonać drugi prototyp. Co ciekawe, wszystkie grupy zdecydowały się poprawić swoją pracę i na Padlecie pojawiły się kolejne prototypy - dużo lepsze niż ich pierwsze wersje :)

Etap 9
Tutaj zatrzymaliśmy prace nad gazetami. Oczywiście, długo można by było je jeszcze udoskonalać, wprowadzać nowe pomysły i rozwiązania. Dla mnie jednak najważniejsze już zostało zrobione - uczniowie poznali metodę design thinking i dzięki niej wykonali zadanie, rozwijając przy okazji wiele ważnych umiejętności. Sam efekt zadania nie był tym razem najistotniejszy, chociaż sądzę, że nie mamy się czego wstydzić.

Przez cały czas pracy metodą design thinking uczniowie pracowali także na platformie Padlet i tam zamieszczali swoje notatki i wypracowane na zajęciach rozwiązania. Dzięki temu możecie teraz nie tylko zobaczyć efekt pracy, ale także prześledzić jej etapy. Trochę żałuję, że nie poleciłam uczniom zamieszczania także zdjęć z pracy nad personą czy generowania pomysłów. Na pewno zrobię to przy kolejnej próbie pracy metoda design thinking.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz